Nazywam się Jenny Kim, pochodzę z Korei, a obecnie uczę się języka polskiego w szkole językowej w Warszawie.
CO CIĘ ZASKOCZYŁO W POLSCE?
Największym zaskoczeniem w Polsce było dla mnie to, że ludzie tutaj jedzą bardzo cicho. W Korei jest zupełnie inaczej. Jeżeli odwiedzasz kogoś w domu i chcesz okazać mu szacunek oraz udowodnić, że podany posiłek bardzo ci smakuje, powinieneś jeść jak najgłośniej. Kiedy tu przyjechałam, przydarzyła mi się zabawna sytuacja. Pojechałam do domu mojego chłopaka, a ponieważ chciałam być miła, starałam się jeść najgłośniej jak tylko umiałam. Niestety, jego rodzice zupełnie tego nie zrozumieli, więc sytuacja stała się nieco niezręczna. Kolejnym zaskoczeniem były dla nie samochody - nigdzie nie widziałam tak małych aut jak w Polsce. Teraz trochę się to zmieniło, ale kiedy po raz pierwszy zobaczyłam małego fiata, byłam zaskoczona, że w ogóle nazywacie to samochodem. Zupełnie nie rozumiałam, w jaki sposób może się w nim zmieścić człowiek. Wtedy moi przyjaciele powiedzieli mi, że potraficie zmieścić w nim nawet 4 czy 5 osób. To naprawdę niesamowite.
CO LUBISZ W POLSCE?
Bardzo podoba mi się polska gościnność. Polacy zapraszają nawet do swoich domów osoby, które ledwie znają. To wiele znaczy dla mnie jako Koreanki , ponieważ w Korei aby otrzymać zaproszenie do kogoś trzeba najpierw nawiązać z nim naprawdę bliską relację. Tutaj wszyscy od razu zapraszają się nawzajem. Lubię też chodzić pieszo po Warszawie, ponieważ zupełnie się tego nie boję. Kiedy tylko pieszy wejdzie tu na pasy na ulicy, samochody zatrzymują się, żeby go przepuścić. W Korei na ulicach panuje chaos, piesi zupełnie nie zwracają uwagi na sygnalizację świetlną, a w dodatku wszyscy się wszędzie spieszą. Tutaj na ulicy czuje się bezpiecznie
CZEGO NIE LUBISZ W POLSCE?
Nie podoba mi się tutejsza organizacja pracy. W różnych miejscach, takich jak poczta czy nawet zwykły supermarket, czeka się wieki po to, żeby kupić np. chleb. Wszędzie są bardzo długie kolejki, ludzie stoją w nich godzinami, a obsługuje ich tylko jedna osoba. Według mnie taka praca jest mało wydajna. Kolejną rzeczą, której może nie tyle nie lubię, co się jej boję, są dresiarze. Są łysi i wyglądają naprawdę przerażająco. Czasem niektórzy z nich mnie zaczepiają, a wtedy wpadam w panikę, ponieważ przypominają mi skinheadów. Wiem, że nimi nie są, a golenie głowy na łyso jest w Polsce dość popularne, ale i tak napawają mnie lękiem.
RÓŻNICE KULTUROWE
Według mnie pomiędzy polską i Koreą istnieją ogromne różnice kulturowe. Przede wszystkim tu w Polsce często mówicie po imieniu do swoich krewnych, a czasem nawet do rodziców. Dla mnie to niedopuszczalne. W Korei nie wolno tak robić - rodzicom należy okazywać szacunek, inaczej mogą nas ukarać. Tutaj te sprawy traktuje się dużo swobodniej, a więzy pomiędzy członkami rodziny są dużo ciaśniejsze, co bardzo mi się podoba. Także polskie kobiety bardzo różnią się od Koreanek. Są bardzo silne - pracują, zajmują się rodziną, gotują kilka razy dziennie, wychowują dzieci, a przy tym jeszcze potrafią zadbać o swój wygląd. Moja przyjaciółka Ewa nauczyła mnie pewnego wyrażenia po polsku; twierdzi, że powinnam 'gnać chłopaka do roboty', czyli zmuszać go, żeby pracował. Bardzo mnie to bawi, ponieważ jasno pokazuje, że w polskich związkach to kobiety rządzą. Dlatego uważam, że są bardzo dzielne.
CO SĄDZISZ O POLSKICH MĘŻCZYZNACH?
Polscy mężczyźni również bardzo różnią się od Koreańczyków. Według mnie zachowują się tak, jakby chcieli wszystkim pokazać, że są twardymi facetami, podczas gdy Koreańczycy pozują trochę na słodkich chłopców. Miałam kiedyś koleżankę z Polski, która spotykała się z Koreańczykiem. Poszli na randkę, a kiedy zrobiło się już bardzo późno i ciemno, poprosiła go, żeby odwiózł ją lub chociaż odprowadził do domu, ponieważ ona boi się wracać o tej porze sama. Odpowiedział, że nie pójdzie z nią, bo przecież on także się boi! Nie wydaję mi się, żeby w Polsce kobiety spodziewały się takiej odpowiedzi. Tutejsi faceci są według mnie zdecydowanie bardziej męscy. Nawet same randki wyglądają tu zupełnie inaczej. W Korei żeby ze sobą być, dwoje ludzi musi się najpierw bardzo w sobie zakochać, a żeby doszło do pocałunku, najpierw należy oficjalnie zostać parą. Mam wrażenie, że w Polsce jest zupełnie na odwrót.
NAJZABAWNIEJSZA SYTUACJA W POLSCE
W Polsce ze względu na mój wygląd przytrafia mi się naprawdę wiele zabawnych sytuacji. Najczęstsza to ta, kiedy się komuś przedstawiam i słyszę pytanie 'kim jesteś?'. Zgodnie z prawdą odpowiadam, że 'jestem Kim', jednak ludzie dalej zadają to samo pytanie. Mogłoby to trwać godzinami. Kiedy uczyłam się języka polskiego, nie zdawałam sobie sprawy, jak podobne są obydwa wyrażenia, więc powtarzanie pytania o moje imię trwało naprawdę długo. Dziś wydaje mi się to bardzo zabawne.
W Korei nie pije się w jednym lokalu, tylko chodzi od baru do baru, a taka impreza trwa zwykle kilka godzin. Tu w Polsce ludzie siedzą w jednym miejscu i tam piją do upadłego. Nie bardzo podoba mi się też polska muzyka, ponieważ chyba nie do końca rozumiem muzykę disco polo - nie jest to zdecydowanie mój ulubiony gatunek muzyczny. Byłam kiedyś w jakimś klubie na ogromnej imprezie, na której puszczano disco polo, a ludzie nosili białe rękawiczki, przez co świecili się w świetle ultrafioletowym, co bardzo ich cieszyło. Muszę przyznać, że byłam wtedy nieco zmieszana.
*źródło wp.pl.
Umarłam jak usłyszałam Jenny mówiącą o białych rękawiczkach!!! :D
***
A tutaj takie małe zestawienie dzisiejszej pięknej pogody (doganiamy Abu Dhabi!!!:D)
UDANYCH WAKACJI!!! :-)