sobota, 24 marca 2012

22. „Jadę sobie. Azja. Przewodnik dla podróżujących kobiet”


„Była trzecia nad ranem, a ja właśnie wylądowałam na lotnisku w Bangalurze na południu Indii. Bez żadnych rezerwacji i jakiegokolwiek pomysłu co dalej, pierwszy raz w Azji i pierwszy raz sama gdziekolwiek" - tak zaczyna się książka Marzeny Filipczak o półrocznej podróży przez Azję, w czasie której przejechała autobusami, pociągami, łodziami, wspólnymi dżipami i taksówkami Indie, Borneo, Malezję, Tajlandię, Kambodżę i Wietnam. O podróży i nie tylko, bo będąc gdzieś tak długo, nie tylko się tamtędy jedzie, ale przede wszystkim - tam się jest.

„Jadę sobie" nie jest przewodnikiem prezentującym turystyczne atrakcje. To opis tego, co widać z okna zdezelowanego autobusu albo hoteliku na ruchliwym bazarze, o czym rozmawiają klienci lokalnych restauracji , czym się emocjonują miejscowe nastolatki. Opis niespieszny, bo autorka nie postawiła sobie za punkt honoru obejrzenie wszystkich zabytków, pojechanie na wszystkie wycieczki i pójście na wszystkie trekkingi; wybierała to, co ją interesuje najbardziej, jeśli gdzieś jej się podobało zostawała dłużej.  

Część I utrzymana jest w konwencji bloga. Marzena Filipczak opowiada o ludziach spotkanych po drodze, drewnianych autobusach, którymi jeździła, przydrożnych knajpach, w których jadała, małpach, które ją pogryzły i szpitalach, które ją potem leczyły. O tym, jak nie mogła porozumieć się z miejscowymi (trudności  zarówno komunikacyjne, jak i mentalne) i jak ci miejscowi jej pomagali.

Część II jest bardziej praktyczna i traktuje o bezpieczeństwie samotnej (i nie tylko) kobiety w podróży. To odpowiedzi na najczęstsze pytania, które autorka zadawała sama sobie przed wyjazdem i które inni zadawali jej po powrocie. Od tego gdzie i jak znaleźć porządny hotel, jak przeżyć kradzież pieniędzy, jak to jest podróżować nocą w wagonie pełnym facetów z plecakiem przypiętym łańcuchem do siedzenia; po odpowiedzi na pytania czy można kupić miejscowe kosmetyki  albo pójść do fryzjera."*


Książkę jak najbardziej polecam! Pomimo przeczytania wielu niepochlebnych opinii na jej temat, ja swojego zdania nie zmienię :) Jak dla mnie jest idealna. Wiele ciekawych opisów i bardzo praktycznych porad. Nie wiem, może nie jestem jakąś wyszukaną czytelniczką jak niektórzy, nie mam pojęcia. Ale jestem jak najbardziej na TAK :)

W książce jest również wiele zdjęć, np.:




Sama przeczytałam ją w parę godzin, nie wiem, 5? Dodając do tego przerwy oczywiście :) GORĄCO POLECAM :)


*Opis pochodzi z tej strony.

niedziela, 4 marca 2012

21. Monoloco.

Dzisiaj chciałabym Wam bardzo gorąco polecić portal podróżniczy Monoloco


Powstawał od wakacji, czekałam z niecierpliwością aż w końcu wszystko będzie gotowe no i... nie żałuję, że tyle czekałam! Jest świetnie. Lepiej, niż sobie wyobrażałam. Wszystko przerosło moje oczekiwania :)

Więc nie czekajcie ani chwili dłużej i tak jak piszą założyciele: "Dołączcie do nas i stwórzcie swój własny Dziennik Podróży. Korzystajcie z przewodnika, dodawajcie nowe atrakcje, oceniajcie, zadawajcie pytania i pomóżcie innym dzieląc się swoją wiedzą."

Gorąco polecam :)