Nie mogłabym nie napisać o tym święcie, wbrew pozorom jakby "nieważnym" (?) dla mnie, dla Polaków. Ktoś mógłby pomyśleć, że gdzie mi tam do Katalonii. Nawet ze względów czysto matematycznych, przecież od tego miejsca dzieli mnie ponad 2500 km. Nawet nigdy nie byłam za granicą, a co mówić o Hiszpanii, Katalonii... A jednak... Jednak ten region jest najbliższy mojemu sercu. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że w 100 % jestem culé :) Marzę, aby w przyszłości się tam osiedlić i co tydzień być na meczach mojej ukochanej drużyny. A poza tym z opowieści wiem, że Hiszpania jest taka piękna... :)
A tutaj trochę historii. 11 września jest świętem narodowym wszystkich Katalończyków, ponieważ w tym dniu Barcelona została zdobyta przez wojska Burbonów. Było to w 1714 r. podczas wojny o sukcesję (ciekawostką jest, że wydarzenie to stanowiło porażkę Katalończyków).
A Wy co o tym myślicie? Ja muszę powiedzieć, że do końca nie mam zdania na ten temat. Gdybym mieszkała w Katalonii, na pewno opowiedziałabym się po którejś stronie. A tak nawet się w tych sprawach nie orientuję... :( Wiem tylko tyle, że Katalończycy chcą uzyskać samodzielność, chcą być odrębnym narodem, chcą się odłączyć od Hiszpanii. Trwa to już od kilkuset lat. Katalończycy organizują wiele manifestacji itd, chodzą po ulicach miasta z transparentami, np. "Adeu Espanya" (Żegnaj Hiszpanio). Najzagorzalsi zwolennicy niepodległości uważają, że z Katalonii zostają zdzierane podatki przez rząd w Madrycie. Mieszkańcy Madrytu się oczywiście złoszczą na te słowa, irytują itp. I chyba właśnie o to chodzi. W ciągu ostatnich stu lat Katalonia byłą "lokomotywą" rozwoju gospodarczego kraju, a oczywiście Madryt wszystko zyskiwał. Przecież nawet w sporcie jest to widoczne! Gdy FC Barcelona gra z Realem Madryt, to Katalonia gra z Hiszpanią. Wiele lat temu w Katalonii, gdy dziecko było w domu, z rodzicami, wszyscy rozmawiali po katalońsku, nawet msze były w tym języku. A w szkole? Oczywiście surowy zakaz wypowiedzenia chociaż jednego słowa w tym języku. Nauczyciele też. A po szkole znowu tylko kataloński... Brzmi znajomo, prawda? W czasach dyktatury wielu Katalończyków straciło życie i emigrowało, zostali natomiast "zastąpieni" przez Hiszpanów z innych regionów, którzy traktowani byli jak nasłani. Katalończycy nie byli jednak świadomi swej narodowości, uważali się bowiem za Hiszpanów. Większość akceptowała panowanie Hiszpanii, ale do czasu... Później było już tylko tak jak teraz. Jak wiemy państwo nigdy nie uznało kultury katalońskiej. Jest tylko kultura hiszpańska (notabene okropna nieprawda!). Chyba podobnie jest również z innymi autonomiami Hiszpanii. Podobnie z językiem. Czy ktoś kiedyś wiedział kurs języka katalońskiego dla obcokrajowca? Raczej nie. Katalończycy czują się nierozumiani. Kiedy rozmawiają po katalońsku, Hiszpan myśli, że robią mu na złość. Przecież dziś Hiszpania nie jest ich wrogiem i oni to doskonale wiedzą, więc moim zdaniem takie myślenie to - bez obrazy - głupota.
Może się mylę, raczej na pewno tak jest, nie mam Hiszpanii w małym paluszku, nie znam mentalności tych ludzi, ale uznanie niepodległości Katalonii byłoby błędem. Nie zapominajmy, że w Hiszpanii żyją różne narody ukształtowane przez historię, tradycję, język, doświadczenie – Baskowie, mieszkańcy Galicii itd. Co wtedy z nimi? Moim zdaniem właśnie to w Hiszpanii jest takie niezwykłe. To, że jest bogata w kultury, historie, języki, przekonania.
Mam nadzieję, że za kilka lat wyrażę swoje zdanie na ten temat. Z własnego doświadczenia i obserwacji oczywiście :)
À propos, Katalończycy są nazywani przez Hiszpanów "El Polacos" :) Na ten temat jest jednak zbyt wiele teorii, może kiedyś się w nie zagłębię :)
Diada feliç de tots!! Visca Catalunya!!